czwartek, 21 lipca 2016

"Just Game #14 - Logan"

- Masz jedną jedyną szansę Logan. – oznajmiłam cicho.
                Wiatr łagodnie owiewał nasze sylwetki. Blondyn milczał, jednak po chwili jego twarz rozpromienił przepiękny uśmiech. Nadal nie potrafiłam mu zaufać.
- Nie zawiodę Cię, obiecuję. – wyszeptał.
                Maszerowaliśmy przez ciemny las. Nadal nie pojmowałam, co mną kierowało, gdy wybrałam akurat Logana. Nie przepadałam za nim, a jednak coś nieustannie ciągnęło mnie ku jego osobie. Chyba zwariowałam. Zerknęłam na jego łagodne oblicze i tym samym natknęłam się na jego lustrujące spojrzenie. Speszyłam się lekko, aczkolwiek nie zerwałam kontaktu wzrokowego.
- Wiem, że mi nie wierzysz, ale mam nadzieję, że pewnego dnia ulegnie to zmianie i będę mógł udowodnić Ci, że możesz na mnie liczyć. – odparł zamyślony.
                Według Logana to właśnie on powiedział Ethanowi o całym zajściu z Johnem, co prawda wątpiłam w jego wersję, aczkolwiek John poparł jego „zeznania”. Zostałam przez to postawiona w ciężkiej sytuacji, jednakże zdecydowałam się dać Loganowi szansę.
- Chyba nie ma tu zbytnio o czym mówić. – odparłam.
                Prawda była jednak taka, że sama nie wiedziałam co powiedzieć. Podjęłam jedną z najdziwniejszych decyzji w moim zdecydowanie dennym życiu. Zastanawiałam się, co miałam wtedy w głowie decydując się na niego. Był arogancki, pewny siebie, wredny, chamski, manipulował ludźmi, jednym słowem zły. Czułam, że pomimo wszystko nie był aż taki zły.
- Zależy mi na Tobie, Natalia. Cholera, nigdy mi na nikim tak nie zależało. Przez Ciebie stałem się lepszy i zacząłem dostrzegać rzeczy, których wcześniej nawet bym nie zauważył. – stwierdził.
                Ta rozmowa wydawała mi się wkraczać na inny tor. Co on chciał przez to powiedzieć?
- To chyba dobrze. – skwitowałam cicho.
                Tak naprawdę nie chciałam teraz o tym rozmawiać, byłam pełna wątpliwości co do słuszności tej decyzji.




Lily siedziała podekscytowana na krześle w kuchni. Przyglądała mi się zaciekawiona przebiegiem rozmowy z Loganem. No cóż, co ja miałam jej opowiedzieć? Że nie wiedziałam nic?
                Oczywiście nie obyło się bez jej życiowych rad, które doprawdy mnie rozśmieszyły. Miałam nie przejmować się tym co będzie, ale tym co jest i ciągłe dąsanie w niczym nie mogło mi pomóc. No rzeczywiście.
                Następnego dnia zerwałam się z łóżka o świcie i postanowiłam pierwszy raz zastosować się do czyichś rad. Cóż za zmiana. Spojrzałam w lustro na mizerną, zamartwioną twarz, która należała do mnie. O nie, musiałam powiedzieć sobie stop. YOLO! Czy coś… Wyszykowałam się, założyłam piękną, białą sukienkę do kolan, a włosy zaczesałam do tyłu. Makijaż poprawił sytuację i musiałam przyznać, że nie tylko wyglądałam o niebo lepiej, ale tak też się czułam. Niespodziewanie, rozmyślanie przerwał mi dzwonek telefonu. Szybko podbiegłam do urządzenia i odczytałam wiadomość.
Od: Logan
Wyjdź przed dom.

Skołowana zeszłam powoli na dół. Czułam narastające we mnie zdenerwowanie. Co on znowu kombinował?
                Zaparło mi dech w piersiach, gdy ujrzałam tajemniczą niespodziankę, którą okazał się być ogromny bukiet róż. Logan podszedł do mnie i wręczył mi kwiaty.
- Mamy co świętować. – odparł zadowolony.
- Co?! – zapytałam zaskoczona.
Blondyn zaśmiał się, a moim oczom ukazał się nie kto inny jak Ethan.
- Wszyscy, którzy prześladowali Twojego brata trafili do pudła. – oznajmił brunet – To ja lecę.
                Przez chwilę miałam ochotę go zatrzymać, ale po chwili uświadomiłam  sobie, że to byłoby bez sensu. Tylko narobiłabym mu złudnej nadziei. Spojrzałam na uradowanego Logana, który wręczył mi bukiet. Zaprosiłam go do środka i włożyłam kwiaty do wazonu. Odwróciłam się i wpadłam na spojrzenie chłopaka. Patrzył na mnie tak jakoś dziwnie. Jakbym była jakimś ósmym cudem świata. Może jednak naprawdę mu na mnie zależało… Tylko czy mnie zależało na nim?




- Chodź, wyrwijmy się gdzieś. Tak swoją drogą pięknie wyglądasz. Sądziłem, że zastanę Cię w Twojej słynnej piżamce w tygryski. – zaśmiał się.
- Marz dalej! – jego śmiech udzielił mi się.
- O Tobie zawsze będę marzył.
- No cóż, podobno za marzenia nie karają.
                Blondyn otworzył mi drzwi do swojego odpicowanego samochodu. Posłusznie wsiadłam do środka. Przygryzłam lekko wargę, gdyż byłam zaciekawiona planami chłopaka na dzisiejszy dzień. W sumie zaczynałam powoli przekonywać się do niego, jednak do odbudowania zaufania czeka nas jeszcze długa droga.
                Wysiedliśmy, zatrzymując się na opuszczonej drodze. Jakoś specjalnie nie martwiłam się o swoje bezpieczeństwo, gdyż byłam pewna, że Logan nic by mi nie zrobił. Z każdym dniem lubiłam go coraz bardziej, ale dziwiło mnie to dziwne zdenerwowanie, które towarzyszyło mi w oczekiwaniu na wiadomość od niego lub jego przyjazd.
                Ruszyliśmy w stronę alejki, która wcale mi się nie dłużyła, gdyż Logan rozpoczął rozmowę.
- Lubię czasami odciąć się od tego zatłoczonego świata.
- No tak, czasami trzeba gdzieś uciec, by pobyć sam ze sobą. Gdybym ciągle była oblężona przez ludzi zwariowałabym. – odparłam.
- Dokładnie tak. Cieszę się, że ten koszmar się skończył, właściwie jeszcze nie podziękowałem Ci za to, że pozwoliłaś mi wszystko naprawić, a więc dziękuję.
- Każdy zasługuje na drugą szansę.
- Tak właściwie, mam pytanie. Dlaczego zawsze byłaś dla mnie taka oschła? To ze względu na to, że Lily coś do mnie czuła? – zapytał lekko zmieszany.
- Raczej przez Twoje propagowanie swojego wizerunku na typowego łamacza serc i egoistę.
- No w sumie, pewnie tak to wyglądało. To moja maska. Wiesz… Czasami trzeba udawać po to, by nikt nigdy nie odgadnął Twoich myśli i prawdziwego ja. Sama widzisz, jestem nieźle pokręcony i nadaję się na typowego dziwaka. – zaśmiał się.
- Nieprawda. Wolę Twoje prawdziwe ja. Wolę Ciebie takim jak teraz, o ile to Twoja prawdziwa twarz. – zaśmiałam się.
- Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy. 




Doszliśmy w końcu na górę. Widok stąd stanowił całkowitą odmienność tego, co widziałam na co dzień. Było tu naprawdę pięknie i spokojnie. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że gdzieś w okolicy znajduje się tak cudowne miejsce.
- Podoba Ci się?
- Jest idealnie. – powiedziałam, zamykając oczy i podnosząc ręce do góry.
                Zaczęłam śmiać się z niczego i uśmiechać. Tego potrzebowałam, chwili wytchnienia, a raczej zapomnienia. Otworzyłam oczy, gdy tylko dobiegł mnie śmiech blondyna.
- No co? – zapytałam, marszcząc brwi.
- Nic, po prostu wyglądasz uroczo.
- No, no. – zachichotałam.




Staliśmy w milczeniu, wpatrując się w siebie. Ile ja bym oddała za to by wiedzieć o czym myśli ten zakręcony chłopak.
- Czujesz coś do Dylana? – zapytał w końcu.
                Jego pytanie zbiło mnie z tropu.
- A czy jestem teraz z Dylanem?
- A do Ethana?
- Nawet go nie znam. – skrzywiłam się.
- A do mnie? – wiedziałam, że w końcu usłyszę to pytanie.
                Zawahałam się. Moje serce zabiło mocniej. Czas jakby zwolnił, a ja stałam, wpatrując się bezradnie w chłopaka. Nie wiedziałam… Gdy byłam z nim mój humor momentalnie się poprawiał. Zrobił tyle dla mnie, nie tylko teraz z Johnem, ale także na obozie i w innych sytuacjach, gdy potrzebowałam wsparcia. On jako jedyny mnie nie zawiódł.
- Tak myślałem. – powiedział, odwracając się i opierając o balustradę.
                Podbiegłam do niego i potknęłam się o kamień, ześlizgnęłam się i o mało co nie spadłam. Prawie umarłam. Gdyby nie ręka Logana, która chwyciła mnie idealnie w ostatnim możliwym momencie, leżałabym tam na dole, martwa. Spojrzałam na niego z oczami pełnymi łez. O mało co nie dostałam zawału. Chłopak wciągnął mnie i zamknął w swoim uścisku.
- Nigdy więcej tak nie rób. – powiedział – Dam Ci spokój i tak nic nigdy do mnie nie poczujesz, a ja tylko Ci się narzucam, nie chcę…
- Kocham Cię, Logan. To chciałam Ci powiedzieć zanim spadłam. – łkałam.
                Jego twarz wyrażała zdezorientowanie i szok. Zaniemówił. Wykorzystałam to i pocałowałam go szybko. Chłopak od razu odwzajemnił pocałunek, który był słodki i czuły.
                Musiałam w końcu to przyznać. Kochałam Logana.



3 komentarze: